środa, 18 września 2013

Przez Dwa Oceany: Bali, Wyspa Bogów VII - Facet w spódnicy i tajemnicza świątynia


Facet w spódnicy i tajemnicza świątynia

Nurkowanie na Bali i Nusa Penida

Gunung Kawi i Pura Tirtha Empul, Bali, Indonezja, Ocean Indyjski




Magiczną podróż po => Bali zaczynaliśmy i kończymy w tutejszych hinduistcyznych świątyniach. Grażynka zabiera nas tym razem do świętych źródeł i ponad tysiącletnich murów => Pura Tirta Empul. O wieku ponad tysiącletniej świątyni, najlepiej świadczą rosnące tu drzewa, o pniach potężnych niczym komputerowe kreacje z filmu „Avatar”. Agama Tirtha - balijska odmiana hinduizmu, a w bezpośrednim tłumaczeniu z bahasa bali, religia świętej wody, znajduje tu swoje perfekcyjne ucieleśnienie. Uzdrowicielska moc świętych źródeł Pura Tirtha Empul, po dziś dzień przyciąga tu rzesze pielgrzymów.


By nie uchybić miejscowym zwyczajom zakładamy sarongi. Szanowne panie zielone, panowie szlachta czerwone. Panie wyglądają w nich pięknie jak zawsze, co do panów jednak - zabawne w jaki sposób szata uwypukla charakter człowieka, bo nagle stajemy się jakby swymi własnymi karykaturami - jedni wyglądają wesoło, inni dostojnie, jeszcze inni… to już oceńcie sami ;). Pielgrzymi, by zaznać oczyszczenia, wchodzą po pas do wody i wkładają głowy pod strumienie wypływające ze ściany. Dorośli i dzieci, miejscowi i zagraniczni turyści. Wiara czyni cuda, ale żadne z nas, starych cyników najwyraźniej, nie decyduje się na kąpiel…


W  świątynnej sadzawce Pura Tirtha Empul, pomiędzy rojącymi się tutaj barwnymi karpiami koi, dostrzegam źródlane strumienie wody wybijające z dna. Wygląda to niczym olbrzymi gar wrzącej wody z karpiami gotującymi się żywcem. Ale to woda, a nie ryby, burzy powierzchnię zbiornika. „To wywierzysko.” – oznajmiam. „Tam gdzie jest woda i skała muszą być jaskinie…” – dodaję i uśmiecham się pod nosem, wyobrażając już sobie nurkowanie jaskiniowe na Bali, pod świątynią starszą niż tysiącletnie państwo Polskie.


Jeszcze nie koniec wrażeń, bo Grażynka obiecuje coś specjalnie pod nas, przemieszczamy się zatem dalej, a oczekiwania rosną. W sąsiedztwie świątyń na Bali, jak w każdym miejscu kultu na świecie i w każdej chyba religii, gromadzą się kupcy. Podobnie jak w innych miejscach na świecie, na "odpustowych" straganach można kupić dosłownie wszystko co niepotrzebne i nie nadające się do niczego, w podobnej "odpustowej" jakości. Podobnie jak w innych miejscach spaceruję pomiędzy budami, opędzając się od sprzedawców i z trudem wypatrując czegoś, co nadawałoby się do przywiezienia do domu jako "drobne upominki służące podtrzymaniu przyjaźni";). Moją uwagę przyciąga jednak koszulka z azteckim Piedra del Sol - Kamieniem Słońca, sprzedawanym w Meksyku jako aztecki kalendarz, niedouczonej turystycznej gawiedzi. Tutejszy artysta posunął się nieco dalej, ponad azteckim "kalendarzem" umieszczając litery BALI. Staję jak wryty i nie wiem co powiedzieć, ale w końcu przypominają mi się słowa polskiego męża stanu: "Ciemny naród to kupi...".

Dwa pendźiary w kolorach papieskich, oznaczają początek szlaku do kolejnej świątyni. Tym razem dla odmiany zakładamy niebieskie sarongi i wąskim przejściem przez tysiące schodów, pośród tarasowych pól ryżowych zajmujących powierzchnię okolicznych wzgórz i kamienny most niczym z japońskich filmów docieramy do kolejnej świątyni. Gunung Kawi to wykuta w skale, tysiącletnia królewska nekropolia i sanktuarium do medytacji, przypominające o buddyjskich korzeniach wyspy. W głębi wąwozu, pomiędzy dwiema skalnymi ścianami płynie rzeka Pakrisan, ku której zwieszają się gałęzie gigantycznych drzew. Zbocza łączy łukowaty, kamienny mostek. Nie ma tylu odwiedzających, co w pozostałych świątyniach, czujemy więc klimat wieków. Dziewięć potężnych nisz skrywa kaplice ze szczątkami królów z dynastii Warmadewa i ich rodzin, archeolodzy zresztą spierają się o to kto dokładnie leży w gigantycznych, kamiennych grobach. Sceneria jak z filmu „Indiana Jones i Świątynia Zagłady”, a dla mnie najpiękniejsze miejsce na Bali – Grażynka perfekcyjnie utrafiła więc w moje gusta.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz